Kategorie
Premier League

Przed nami „ćwiara” sezonu 19/20! 25 kolejka Premier League

Pamiętacie swoją 18stkę? Jeżeli nie to śmiem twierdzić, że było grubo jak różnica punktowa w tym sezonie czytaj Liverpooli, a potem długo długo… Manchester City! I nie mówię tutaj o czasie, który minął! 19 punktów różnicy na tym etapie sezonu robi wrażenie.

Pragnę tylko przypomnieć, że jest to największa różnica punktowa w czołowych ligach europejskich. Anglia – 19 punktów, następnie jest Ligue 1 PSG i 10 oczek przewagi nad Marsylią, następnie mamy włoskie podwórko gdzie Juventus ma 3 punkty przewagi nad drugim Interem,  później przenosimy się do słonecznej Hiszpanii gdzie Real Madryt ma również 3 oczka przewagi nad drugą Barceloną,  po kolei idąc – Bundesliga i RB Lipsk – punkt przewagi nad Bayernem (STAN WYNIKÓW NA 30 STYCZNIA 2020 ROKU, GODZINA 9:30 BO O TEJ PISZĘ FELIETON, POD PIERWSZĄ BRZYTWĘ Z DWÓCH CZUBATYCH). Punkt, trzy, dziewięć. Ale 19? To więcej niż 6 wygranych spotkań. Aby dodać pikanterii napiszę tylko, że Arsenal i Manchester United mają łącznie o 6 oczek mniej niż aktualnie posiadają na swoim koncie The Reds. Deklasacja, naprawdę. Ale porównania w deseń tego ostatniego oczywiście nie mają sensu. Służy to tylko przykuciu uwagi bądź ma jakiś ukryty zabieg emocjonalny, bo do życia nic nie wnosi. To prawie jak parę innych stron na Facebooku, bądź dużych, znanych firm, które kopiują moje teksty podpisując swoim nazwiskiem, czy też po prostu sygnują to swoim logiem:) Sensu to nie ma, ale więcej w kolejnym odcinku bo zbaczam z tego co najważniejsze. Wracając do tematu. Osiemnaste urodziny są raz w życiu. Później jak zdrówko na miejscu, lecimy po drugą osiemnastkę, o trzeciej nie wspomnę, bo podobno jest styczność z kryzysem wieku średniego. Jak to wygląda w Premier League? Nie ma mowy o żadnych kryzysach proszę Państwa. Owszem, może być zadyszka, dołek, brak formy czy po prostu chwilowe wypalenie jak na dobrym melo, ale nie ma mowy o kryzysie ligi. Przed nami „ćwiara” sezonu 19/20. Czy czeka nas coś ciekawego podczas 25 odsłony angielskiej ekstraklasy? Myślę, że odpowiedź jest jasna. Nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić wszystkich przed telewizory, na stadiony i barówki i cieszyć oko najlepszą ligą na świecie!

Na rozruch dostajemy mocne kombo w postaci starcia aktualnie trzeciej oraz czwartej drużyny w tabeli! 25 kolejkę Premier League otworzy nam mecz, na który wysyłać chyba specjalnych zaproszeń nie trzeba. Leicester – Chelsea. W ostatnich pięciu spotkaniach Listy przegrały 2 mecze, zgarniając komplet w pozostałych trzech starciach. 9 punktów na 15. Co warto podkreślić? Pogubili punkty w meczach z takimi zespołami jak Southampton oraz Burnley. Szok? Zbyt mocne słowo, gdyż oznaczałoby brak szacunku do przeciwnika. Jednak prawdę mówiąc przegrana w meczu ze Świętymi na własnym stadionie z pewnością była mocnym policzkiem w twarz na rozbudzenie. Chociaż z drugiej strony warto wspomnieć, że był to drugi z rzędu wygrany mecz Świętych, ponieważ kolejkę wcześniej wyrwali 3 punkty Kogutom, kiedy to w 17 minucie spotkania na St Mary’s Stadium bramkę strzelił Danny Ings. I takim właśnie wynikiem zakończyło się tamto starcie, ponieważ więcej goli nie widzieliśmy. Tak więc Leicester delikatnie zwolniło, ale nie ma mowy tutaj o kryzysie. To jest Premier League i tutaj naprawdę dzieje się wszystko i dzieją się wielkie rzeczy. Może to stwierdzenie aktualnie za bardzo nie pasuje, patrząc poprzez pryzmat tego co robi ekipa z miasta Beatlesów, ale należy to powiedzieć głośno. Jeden, dwa przegrane mecze nie oznaczają tutaj braku formy, ale mogą mieć wpływ na końcowy wynik, zdecydowanie. Na King Power Stadium przyjeżdżają chłopcy Franka Lamparda, którzy na ostatnie 15 możliwych punktów w lidze zdobyli ich 8. 2 wygrane, 2 remisy i jedna porażka. Ostatni mecz w lidze? Szalone derby z Arsenalem. The Blues do Lisów tracą 8 punktów. Biorąc pod uwagę, że obie ekipy graniczą ze sobą miejscami, uważam że jest to spora liczba, ale wcale nie oznacza, że nie jest do przeskoczenia. W ekipe Lisów z powodu kontuzji nie wystąpi Mendy, ale to żadna nowość. W obozie z Londynu bliski powrotu do gierki jest RLC, gdyż jak widzieliśmy na oficjalnym koncie Chelsea w Social Mediach, chłopak już trenuje z piłką przy nodze. Bilans bramek The Foxes wynosi 52:24. Ekipy Franka natomiast 41:32. Ostatnie trzy spotkania pomiędzy tymi zespołami to dwa remisy z czego jeden bezbramkowy i zwycięstwo Leicester na wyjeździe 22/12/18 (0:1). BTTS? Zważywszy na to co dzieje się w tym sezonie możnaby zaryzykować, ale ręki uciąć jak w jednym z filmów reżyserii Olafa Lubaszenki…  nie dam. Bukmacherzy na Wyspach w roli faworyta stawiają na mistrza Anglii z sezonu 2015/16 – jednak w kursach są to minimalne różnice. Jak będzie? Dowiemy się już w sobotnie popołudnie a mecz ten rozpocznie się o godzinie 13:30 i jak napisałem na początku… otworzy nam on 25 kolejkę Premier League!

Drugim spotkaniem, na którym warto się skupić i chwilę zatrzymać, będzie starcie Manchesteru United z Wolverhampton. Manchesteru United, który jest „kontuzjowany”, Manchesteru United, który mimo wygranej w derbowym, pucharowym starciu ze swoim rywalem zza miedzy, odpada w półfinale w Carabao Cup, Manchesteru United, który przez pierwsze 45 minut spotkania z The Citizens we wcześniej wspomnianym meczu, oddał uwaga… jeden strzał (ale za to jaki), aż w końcu Manchesteru United, który nie notuje ostatnio dobrych wyników. Grają po prostu w kratkę jak Burberry. Przy czym ta kratka jest naprawdę naciąganym stwierdzeniem. W obozie z czerwonej części Manchesteru po prostu nie ma wyników. Na ostatnie 5 ligowych spotkań zaliczyli 3 przegrane oraz 2 zwycięstwa. Bilans bramek 36:29, po 24 kolejkach aktualnie znajdują się na 5 miejscu w tabeli. 9 zwycięstw, 7 remisów, 8 porażek. Paradoksalnie w tabeli to nie wygląda źle. Tzn ja wiem, że kibice Man Utd (szczególnie Ci z dziada pradziada) przyzwyczaili się trochę do innego widoku, ale przede wszystkim do innych wyników nie mówiąc o stylu gry (chociaż ten za SIRa często, gęsto dawał sporo do myślenia, ale się bronił i tu kontrargumentów nie ma, bo były wyniki). Ale na to co potrafią prezentować na murawie… mówiąc delikatnie 5 miejsce jest wydaje mi się, że jest przyzwoitym miejscem, ale tak wiem… dla takiej marki jak Czerwone Diabły to hańba i trzeba to powiedzieć głośno. Ale z drugiej strony, no nie ma wyników, gra się nie klei i tracą punkty. Ale do rzeczy. Na Old Trafford w ten weekend przyjeżdża ekipa Wilków, którzy już nie raz i nie dwa, udowodnili nam w tym sezonie, że nie są to Wilki z pierwszej łapanki. 7 miejsce w tabeli, 8 wygranych, 10 remisów, 6 przegranych, bilans bramek 35:32 i uwaga… tyle samo oczek w kieszeni co Manchester UTD. Patrząc na miejsca, liczbę punktów oraz bilans bramek scenariusz wydaje się prosty – 90 minut i mamy remis, takie jeden do jednego. Ale to by było za proste. Wilki w tym sezonie potrafiły ograć takich Asów jak Manchester City (co z resztą udowadniają już któryś raz), czy dać w kość ekipie Jurgena Kloppa (mimo przegranego spotkania jedną bramką). W ostatnim ligowym spotkaniu na Old Trafford, które rozgrywane było 22/09/2018 roku padł wynik 1:1. W rewanżu (który był ostatnim ligowym starciem pomiędzy tymi zespołami 19/08/19) odnotowaliśmy ten sam wynik, również 1:1. Do trzech razy sztuka? Czy może nastąpi pewne przebudzenie i chłopcy OGS udowodnią, dlaczego mają taki, a nie inny przydomek…

A na deser przenosimy się z północy Anglii do stolicy, gdzie Koguty podejmować będą przed swoją publicznością zespół Pepa Guardioli. Takie mecze jak te, nie potrzebują dodatkowej reklamy. Owszem można pisać, pompować balonik, zaskakiwać statystykami z niebios, podkręcać atmosferę podkreślając profesjonalizm Hiszpana i bogate CV Portugalczyka, który nie powiedział jeszcze ostatniego zdania na Wyspach, a jak historia pokazała, dorzucić do pieca do On potrafi… Można, ale po co. Każdy wie co jest pięć, każdy te zespoły zna, w gazecie tego nie przeczytacie, ale tutaj zagram troszeczkę inaczej. Zamiast rzucać statystykami, które w przypadku takich meczów nie koniecznie muszą mieć pokrycie, gdyż tam zdarzyć się może dosłownie wszystko, napiszę klasycznie i poproszę by Państwo niezależnie od miejsca, w którym aktualnie się znajdują przeczytali na głos nazwy obu zespołów. TOTTENHAM – MANCHESTER CITY. Tylko głośniej i bez wałków, na głos… Jeżeli pojawiły się ciary i uśmiech do ekranu jak w tym momencie po przeczytaniu tego tekstu, to jest to najlepszy argument, by zrobić wszystko by tego meczu nie ominąć. Starcie Kogutów z The Citizens już w tę niedzielę o godzinie 17:30

Do usłyszenia na łączach!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *