Panie i Panowie tutaj już nie ma czasu na ćwiczenia. Proszę o powstanie, broda do góry, pierś do przodu i wielkie, ale to wielkie brawa! Przed Państwem jedyna, niepowtarzalna, zdradliwa, a zarazem ukochana Premier League. Aby poczuć powagę sytuacji polecam przeczytać ten fragment od początku, ale na głos. Niezależnie od sytuacji, w której się znajdujesz. Przed nami sezon 2022/23! O człowieku… Premier League is back baby!
To, że naszego życia nie liczymy na lata, a dzielimy je na sezony, wiemy już od dawna. Przed nami kolejna odsłona angielskiej ekstraklasy i kolejne emocje, przy których szybkie sto w centrum to pikuś. Przerwa między sezonami to przede wszystkim odpoczynek jak i okres przygotowawczy piłkarzy, ale również wzmocnienia czy też wymiana garderoby w postaci strojów. Abstrahując od moich uczuć do jednego klubu z północnego Londynu, uważam że wyścig o najładniejszy trykot w Premier League wygrały dwie ekipy. Arsenal i Manchester United. Czarne wyjazdówki Kanonierów ze złotymi elementami to po prostu majstersztyk. Czerwone Diabły? Cantona pewnie chodzi dumny. Odświeżyli domową koszulkę nawiązując do klasyki. Ale to tak nawiasem mówiąc.
Lato na Wyspach było i jest gorące. Pamiętajmy, że okienko transferowe trwa w najlepsze, a szeregi klubów zasiliły już naprawdę gorące nazwiska. Mowa oczywiście o transferach z zewnątrz, jak i transferach wewnętrznych. Z pewnością nie można przejść obojętnie obok ściągnięcia Haalanda z BVB do The Citizens. 85 bramek na 89 meczów dla BVB? Brzmi to jak milion dolarów, a dokładniej rzecz ujmując to 54 miliony funtów. Co prawda w meczu o Community Shield nie trafił z trzech metrów w bramkę (pamiętajmy, że poprzeczka to strzał niecelny), ale nie szukałbym tu większej sensacji. W sezon trzeba wejść i robić swoje. Walka o punkty na angielskim podwórku to chyba trochę inna waga spotkania. Oczywiście nie neguję pobocznych pucharów. Haaland? Kawał konia. Uważam, że jeżeli dopisze zdrowie i strzeli swoją pierwszą bramkę to będzie można podłożyć pod ten tekst kultowy już mem – „mame, ruszyła maszyna”.
Prócz Norwega pamiętajmy o tym jak na rynku transferowym pięknie przepychał się Arsenal. Zinchenko, Fabio Vieira czy Gabriel Jesus. Nad tym ostatnim na chwilę się zatrzymam, pochylę głowę i wzniosę dwie ręce przed siebie. Jesus powiedz Ty mi… pykniesz tak over 20 bramek na sezon? I z tym pytaniem Was zostawię, bo uważam że w przypadku mentalnego odblokowania się tego zawodnika, może być naprawdę gorąco w północnym Londynie. Pamiętajmy, że Kanonierzy zostawili prawie 80 milionów funtów za dwóch rezerwowych The Citizens. Nie są to małe pieniądze, ale pokazuje to głębie składu Pepa, który z pewnością będzie walczyć o każdy centymetr murawy, nie mówiąc o punktach.
Kolejne nazwiska to między innymi Sterling, który od tego sezonu będzie reprezentować barwy The Blues. Erikesen, który zasilił szeregi Manchesteru United. Darwin Nunez, który przeszedł z Benfiki do Liverpoolu za 67.5 miliona funtów (i uważam, że to będzie naprawdę kozacki transfer, bo gość ma to coś). Kalvin Phillips w City, Lingz w Nottingham Forest czy Koulibaly w Chelsea. Działo się, naprawdę. A to przecież nie koniec bo okienko transferowe trwa do pierwszego września.
Pamiętajmy, że w tym sezonie do elity dołączyły takie ekipy jak Fulham, Bournemouth i Nottingham Forest. Ci ostatni wrócili do najwyżej klasy rozgrywkowej na Wyspach po 23 latach. To musi być coś niesamowitego dla lokalsów. The Cottagers i popularne Wisienki? Typowe yo-yo clubs. Raz są, raz ich nie ma. Ciekawi mnie tylko w jakiej dyspozycji będzie Mitrovic. Przypominam, że na zapleczu PL w zeszłym sezonie załadował 43 bramki na… 43 spotkania. Kosmos.
Przechodząc do sedna. Inauguracja nowego sezonu Premier League
to starcie Crystal Palace – Arsenal. Czy może być piękniej? No oczywiście, że
może bo mogła być bitwa o Anglię, derby Manchesteru czy Spurs – Chelsea, ale
derbami Londynu w wykonaniu The Eagles z Kanonierami nie ma co gardzić. Powiem
tak… Bardzo, ale to bardzo ciekawi mnie w nadchodzącym sezonie pomysł na grę Mikela
Artety. Pozbycie się szrotu i piłkarzy, którzy inkasowali horrendalne tygodniówki
to z pewnością spory oddech dla korporacji, która mieści się w północnym
Londynie. Sportowo? Tutaj już czas pokaże. Na papierze wygląda to naprawdę
dobrze, a jak będzie na murawie? Tego dzisiaj raczej się nie dowiemy, ale myślę
że jakiś zalążek pomysłu na grę w piłkę zobaczymy. W tej kolejce czekają na nas
jeszcze takie smaczki jak między innymi:
Tottenham – Southampton
Everton – Chelsea
West Ham – Manchester City
Rozstania bywają bolesne. Ale za to jak smakują powroty! I właśnie dzisiaj mam nadzieję, że powrót angielskiej ekstraklasy będzie smakować jak nigdy wcześniej. Piątek, weekend mode on, Premier League? Brzmi jak plan idealny. O tym kto zgarnie michę na Wyspach dowiemy się dopiero za parę miesięcy, ale jedno jest pewne. Jak to już mawia klasyk, zapinamy dzisiaj pasy i lecimy z tematem! Miłego!