Jeśli ktokolwiek z nas spróbował wykorzystać cały potencjał skali obrotowej jaką znajdziemy w Premier League, to będzie chciał to robić nieustannie, a więc pozostaje mi tylko życzyć wysokich wyników, wślizgów za linię końcową na murawie, jazdę na czterech z trawą na czole, wysublimowanych podań, rogalików i zdjętych pajęczynek. Ale przede wszystkim, walki do końca i serducha na murawie! Nie pozostaje mi nic innego również jak zaprosić Państwa na najbliższe odsłony angielskiej ekstraklasy!
Premier League w środku tygodnia? Nie ma rzeczy niemożliwych. 15 kolejka futbolu na Wyspach ruszyła już wczoraj. Mierzyły się ze sobą cztery ekipy. Crystal Palace, którzy walczyli na swoim podwórku z Bournemouth i można to nazwać walką bo mecz zakończył się wynikiem jeden do zera dla Orłów, ale warto wspomnieć, że w 19 minucie spotkania czerwony kartonik zobaczył Mamadou Sakho i Orły musieli dolecieć w dziesiątkę. Prócz starcia na Selhurst Park mogliśmy obejrzeć również mecz na Turf Moor, gdzie miejscowi podejmowali Obywateli. Wynik końcowy dla Burnley zakończył się porażką jeden do czterech. W pierwszej połowie dla City załadował Jezus, następnie powtórzył ten wyczyn w 50 minucie spotkania, w 68 przykład z kolegi wziął Rodri, a następnie bramki pozazdrościł Mr Mahrez (87 minuta). Gola dla Burnley strzelił w końcówce meczu Robbie Brady. Overek wszedł luźniutko. Ale czy tak samo luźniutko wejdzie dzisiaj o 20:30 na Old Trafford?C
I to jest dobre pytanie brygada i to jest mecz, którego ominąć po prostu nie można. Dwie znane marki, filary angielskiego futbolu, niezależnie od formy, w której się znajdują. Słyszysz Manchester United i wiesz, że będzie głośno, przynajmniej od kuchni strony bo PR mają na najwyższym poziomie. Tak więc niezależnie od miejsca w tabeli i aktualnego stylu gry, tego typu spotkania nakręcają się same, później murawa to weryfikuje, ale i tak będziesz oglądać – tak to w skrócie wygląda. Ale do rzeczy. Czerwone Diabły będą podejmować na swoim podwórku zespół z północnego Londynu. The Special One wraca na OT tym razem w roli trenera Spurs. Gorąca atmosfera na trybunach? Jeżeli realizator kamery pokaże kitajców ze smartfonem w ręku to jej nie doświadczymy, ale jeżeli przeleci kamerą po Stretford End? Kto wie, może jakieś dwa paluszki zobaczymy i wcale nie mówię tu o znaku zwycięstwa. W obu ekipach może „szpital” ale paru ogniw od jakiegoś czasu brakuje. Mr Bailly i Rojo cały czas leczą kontuzje, podobnie jest w obozie z Londynu, Lamela, Lloris czy Vorm. Jak wygląda to w liczbach i na murawie?
Manchester United i Tottenham mają na swoim koncie 38 punktów. Man Utd (10 miejsce w tabeli, 18 oczek), (Spurs 6 miejsce w tabeli, 20 oczek). Jest to nadal mniej niż na swoim koncie ma lider tabeli Liverpool. O całe dwa oczka. O czym to świadczy? Maszyna Jurgena Kloppa ewidentnie jest poza zasięgiem już od jakiegoś czasu, a w obu ekipach, które zmierzą się w najbliższym czasie na OT po prostu brakuje wachy i lecą na oparach. Ale potwierdza się to co napisałem wyżej… i tak obejrzysz!:)
Generalnie patrząc na tabelę Premier League odnoszę dziwne wrażenie, widząc w pierwszej dziesiątce takie asy jak Crystal Palace, Wolves czy Sheffield. Z całym szacunkiem do tych ekip oczywiście! Dziwne wrażenie patrząc na to wszystko poprzez pryzmat aktualnie zajmowanych miejsc przez ekipy takie jak np. Arsenal, United czy West Ham.
Ale wracając do meczu. Ostatnie trzy mecze ekipy z czerwonej części Manchesteru to 5 zdobytych punktów na 9 możliwych. Spurs? 7/9. Jednak warto wspomnieć, że Mourinho przejął ten zespół od derbowego starcia z West Hamem, w którym zdobył komplet punktów, po szalonym meczu na Stadionie Olimpijskim w Londynie. Czy uda mu się pokonać swojego byłego pracodawcę? Marketingowo byłaby to kareta na flopie i czekanie na cięte riposty podczas konferencji. Sportowo? Myślę, że spora pewność siebie zarówno dla trenera i piłkarzy, no i oczywiście dodatkowe punkty w miesiącu, który podkręca tempo, a grudzień często gęsto lubi weryfikować niektóre ekipy. Jaki będzie wynik tego spotkania? Dowiemy się już dzisiaj, także o 20:30 siadamy w fotelach i lecimy z tematem! A kto urzęduje w Manchesterze i wybiera się na Old Trafford, to pozytywne zazdro i wielka piona!
Drugim spotkaniem, którego ominąć nie można są derby Merseyside. Suszyć głowy nie będę genezą nazwy, sporami pomiędzy ekipami z niebieskiej i czerwonej części Liverpoolu, bo sensu to najzwyczajniej w świecie nie ma. W paru poprzednich felietonach w tamtym roku wyjaśniałem te kwestie, każdy ma internety, ale przede wszystkim – wierze, że jest tu sporo osób, które z PL mają romans dłużej niż jeden sezon. Ale do rzeczy. Liverpool – Everton, godzina 21:15, Anfiled. Mierzyć się będą ze sobą ekipy, które zajmują aktualnie pierwszą i 17 pozycję w tabeli. The Reds mają aktualnie 40 punktów w kieszeni. Ich bilans bramkowy wynosi 32:12. 13 wygranych, 1 remis i 0 porażek. Brzmi nieźle, a na murawie wygląda jeszcze lepiej, serio. No może poza paroma akcjami z VARem, ale to już temat na oddzielny tekst. Everton? 14 rozegranych meczów, zaledwie 14 zdobytych oczek, bilans bramek ujemny – 14:22, 4 zwycięstwa, 2 remisy, 8 porażek. No nie wygląda to dobrze. I na papierze i na boisku. Everton gra po porstu średnio na jeża, gra beznadziejnie i nie ma co mydlić oczu. Wahałem się dwa zdania wyżej czy pisać o tym, że jest to derbowe spotkanie… Tzn o tym każdy wie i rzecz to oczywista, ale czy w takim układzie można napisać, że derbowe spotkania rządzą się swoimi prawami? Kto nie ryzykuje szampana nie pije, tak więc wybieram pierwszą opcję. Brygada pamiętajcie, że derbowe mecze rządzą się swoimi prawami! No bo kiedy jak nie teraz… Kto ma zatrzymać ekipę Jurgena Kloppa, którzy za każdym razem idą po swoje jak Orzeł z Wisły w 2003 na Wielkiej Krokwi. Skoro nawet zespół Pepa Guardioli został zweryfikowany… To może Everton? Przy tej formie wątpię, ale przy derbach i magii w mieście i na trybunach? Kto wie, derby time to derby time, będzie głośno, będzie walka i wierzę, że moje ulubione wślizgi razem z bramkami i mżaweczką nad stadionem. Czy Liverpool przegra pierwsze spotkanie w sezonie? A może szybko zweryfikuje rywala i pokaże gdzie jego miejsce? Dowiemy się już dzisiaj wieczorem!
Jeżeli chodzi o 16 kolejkę angielskiej ekstraklasy, która przed nami już w tę sobotę (mamy środę grają, zaraz sobota, znów będą grać, oznacza to jedno… dobre czasy!) to zapowiadać jej pod lupą nie będę. Wszystko uwarunkowane będzie przede wszystkim wynikami dzisiejszych meczów, także wróżyć z fusów nie ma co, bo kończy się to zazwyczaj jednym błędem na papierze, ale mogę powiedzieć jedno. Po dzisiejszej dawce emocji, w sobotę nie zwalniamy tempa!
O godzinie 13:30 czeka na nas starcie Evertonu z Chelsea i będzie to mecz otwierający następną kolejkę! Sobota godzina 16:00 Bournemouth mierzyć się będzie przed swoją publicznością z The Reds. A tam lubią padać bramki… No i o 18:30 coś na co czeka cała piłkarska Anglia. Derby Manchesteru! Na Etihad przyjeżdżają chłopcy z łajby OGS, którzy będą walczyć o panowanie i szacunek na mieście, ale o punkty przede wszystkim! W niedziele ciekawe starcie na Villa Park, które gościć będzie ekipę Brendana Rodgersa, którzy ewidentnie udowadniają nam co tydzień, że nie są Lisami z pierwszej łapanki oraz o godzinie 21:00 czeka nas ciekawe starcie w Londynie. Derby pomiędzy West Hamem, a ekipą Unai Emer… wróć! Derby pomiędzy West Hamem, a ekipą Fredrika Ljungberga!
Wyższe obroty w Premier League to spotkania, których ominąć po prostu nie można!