Końcówka grudnia z Premier League może oznaczać jedno, smaczki nie tylko na stole. Brygada przed nami Boxing Day, a wiąże się to z tym, że podkręcamy tempo jak swego czasu piłkę Thierry Henry. 9 spotkań w ciągu jednego dnia? Jest to możliwe. Mnóstwo emocji przed telewizorami i na trybunach? Tym bardziej. Co czeka nas w nadchodzącym czasie?
Prócz jarzynowej w ilościach horrendalnych i śledzi, na które był kurs 1.01, że będą lepsze od tych co zrobiła ciotka, czekają na nas smaczki, które będą idealnym dopełnieniem świątecznego stołu. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć smacznego i zaprosić do lektury, która może okazać się idealną odskocznią od pytań na temat dzieci, kredytu i mundrzenia się wuja z wąsem na temat paska klinowego i uszczelki pod głowicą. Tak więc siadamy wygodnie przy stole i lecimy z tematem!
Zapewne każdy już x razy widział słynną tabelę wyników z Boxing Day w 1963 roku. Jeżeli nie, to należy tylko wspomnieć, że wtedy działy się wielkie rzeczy jak np mecz West Hamu z Blackburn, który zakończył się wynikiem 2:8 dla gości, Burnley goniące Czerwone Diabły przed swoją publicznością 6:1, czy Fulham, które pokonało Ipswich 10:1. Takie tam, dzie sięć do je dne go. Summa summarum w Boxing Day padło wtedy aż uwaga… 66 bramek. Nie wyobrażam sobie w dzisiejszych czasach takich wyników, ale kto wie. Może to będzie ta najlepsza niespodzianka, którą znajdziemy pod choinką w drugi dzień świąt? Czas pokaże, ale jedno jest pewne. Ruszamy w czwartek już od godziny 13:30 i meczem otwierającym 19 kolejkę angielskiej ekstraklasy będzie starcie Tottenhamu z Brighton. Tottenhamu, który z pewnością po ostatnim derbowym spotkaniu przeciwko Chelsea ma coś sobie do udowodnienia, tak stricte sportowo. Przynajmniej tak mi się wydaje. Ze składu wyleciał Son, który po głupim faulu na zawodniku The Blues zobaczył czerwony kartonik. Faulu to może za dużo powiedziane. Oczywiście moim zdaniem wykroczenie na czerwo tam było i słusznie został wyrzucony z boiska (jak się nie trzyma chłodnej bani i robi głupoty bo tak to trzeba nazwać, to z boiska się wylatuje), jednak krzywdy raczej Rudigerowi nie zrobił. Ale nie sam Son gra w Tottenhamie, także Koguty powinny się spiąć, nie patrzeć za plecy i wyjść z bojowym nastawieniem w drugi dzień świąt przed swoją publicznością. Jak wygląda to w liczbach? Spurs, 18 rozegranych meczów, 7 wygranych, 5 remisów, 6 porażek, bilans bramek 32:26, i tyle samo co straconych goli, oczek na swoim koncie. Brighton? 6 punktów mniej po 18 starciach na Wyspach, bilans bramek ujemny 21:26, 5 wygranych, tyle samo remisów oraz 8 porażek. Jak na zespół, który nie gra jakiegoś wybitnego futbolu, naprawdę solidny wynik. Z całym szacunkiem do Mew oczywiście! Bukmacherzy na Wyspach stawiają w roli faworyta zespół z Londynu oczywiście, ale może Mewy sprawią swoim kibicom ten wymarzony prezent na święta w postaci kompletu oczek?
Drugim spotkaniem, na które warto zwrócić uwagę jest mecz Chelsea – Southampton. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Historia pokazała nam, że oba zespoły lubią wzajemnie strzelać sobie bramki. Jan Bednarek coś o tym wie. W ostatnich pięciu spotkaniach pomiędzy tymi zespołami padło łącznie 14 bramek, z czego mecz rozgrywany 2 stycznia 2019 roku zakończył się bezbramkowym remisem. Jeżeli chcecie podbić kapustę i nie mówię tu o tej w pierogach z masełkiem, to BTTS wydaje mi się całkiem realnym wynikiem. Jednak zważywszy na to, że oba zespoły wygrały swoje ostatnie spotkania, że Southampton mimo wygranej, wyraźnie notuje spadek formy, a Chelsea pod wodzą Super Franka po prostu gra w piłkę, zaryzykowałbym jak rodzina pytaniem przy stole o TJMMNW… yyyy over 2.5. Tylko, żeby potem nie było „Ty, jeden mecz mi nie wszedł”!
Trzecim spotkaniem, którego ominąć po prostu nie możesz jak dobrze doprawionego barszczu z uszkami są derby Londynu! Crystal Palace przed swoją publicznością będzie podejmować West Ham, który mimo ostatniej wygranej nad Świętymi na ich podwórku, oporu przeciwnikom w tym sezonie za często nie stawia. Orły natomiast w swoich ostatnich 5 spotkaniach zdobyły 8 punktów. Naprzeciwko siebie stanie 12 i 16 drużyna w tabeli. PRowo to nie brzmi, po prostu. Ale na murawie możliwe jest wszystko, tym bardziej w przypadków derbów miasta, które rozgrywane są w Boxing Day! Ostatnie starcie pomiędzy tymi zespołami zakończyło się wynikiem 1:2 dla CP. Czy w te Święta podarują nam overek? Czas pokaże, ale jeszcze na koniec wtrącę, że kibicom The Eagles i The Hammers po prostu zazdroszczę możliwości stawienia się na takim meczychu z rodziną, znajomymi i wszystkimi innymi kumplami w drugi dzień Świąt. Tak po prostu.
Ostatnim spotkaniem, które rozgrywane będzie w Premier League w Boxing Day to starcie, na które specjalnych zaproszeń wysyłać nie trzeba. Patrząc poprzez pryzmat formy obu zespołów, ilości punktów na ich koncie, stylu w jakim grają i nazwiskami, które zostawiają serducho na murawie, to moim zdaniem aktualnie najlepsza możliwa wizytówka ligi angielskiej. Proszę Państwa przed nami starcie pierwszej i drugiej drużyny w tabeli, przed nami starcie dwóch filarów, które dają nam możliwość cieszenia się piłką na Wyspach, przed nami starcie mistrza Anglii z sezonu 15/16 i mistrza Anglii z sezonu… No właśnie, ale to może pytanie nie na teraz. Przed nami nikt inny jak Leicester i Liverpool. Drużyna z miasta Beatlesów wybiera się na King Power Stadium, gdzie w drugi dzień Świąt będą próbować wyrwać z gardła punkty Lisom. The Foxes w tym sezonie już nie raz nam pokazali, że nie są to Lisy z pierwszej łapanki, a ich gra po prostu wpada w oko. Z resztą daleko szukać nie trzeba. Najlepszym argumentem jest ten na papierze w postaci rozegranych meczów i ilości zdobytych punktów. Leicester po 18 spotkaniach ma 39 oczek w kieszeni. 41 strzelonych bramek oraz 14 straconych. 12 zwycięstw, 3 remisy, 3 porażki. Chepeau bas. Dla porównania… Lisy mają więcej punktów niż West Ham i Everton razem wzięci. Ale lecimy dalej. Na KPS przyjeżdżają chłopcy Jurgena Kloppa, którzy w tym sezonie na robocie nie kucają. Ba, nie kucają już od dłuższego czasu, ale to co robią w rozgrywkach 19/20 to po prostu coś, co kiedyś będzie się opowiadać dzieciom. 17 rozegranych meczów, 16 zwycięstw, 1 remis, 0 porażek, 49 puntków w tabeli, bilans bramek 42:14. Tutaj dalszego komentarza nie trzeba. Tutaj Liverpool wyjaśnia największych hejtersów w internetach najprostszą rzeczą – liczbami i grą w piłkę. Na północ Anglii mi daleko i nie chodzi tu wcale o odległość ze wschodniej Polski (pisałem już to wielokrotnie), także z kibicem Liverpoolu nie masz styczności, ale nie doceniając gry The Reds, no moim skromnym zdaniem nie znasz się na futbolu w szeroko pojętym tego słowa znaczeniu. Nie mówię o czystej nienawiści dla zasady, mówię o sporcie. Tak po prostu. Ale wracam do tematu bo trochę szeroko wchodzę w zakręt jak Kajetan Kajetanowicz. Brygada przed nami starcie Leicester – Liverpool i nie wymaga to dalekszego komentarza. Krótko, zwięźle i na temat… Czwartek, godzina 21:00, do usłyszenia na łączach!
Następnego dnia czeka na nas taki smaczek jak Wolverhampton, które podejmować będzie na swoim podwórku The Citizens. Ale nie myślcie, że rozstajemy się z ligą angielską po świętach, bo już w sobotę kolejne mecze i odsłona 20 kolejki, a w niej taki smaczek jak chociażby Arsenal – Chelsea, na który serdecznie już teraz wszystkich zapraszam!
Korzystając z okazji, wszystkim czytelnikom bloga, ziomalom i dalszym znajomym, którzy są w temacie życzę wszystkiego dobrego z okazji zbliżającego się Nowego Roku, dużo kapusty nie tylko we wcześniej wspomnianych pierogach, ale przede wszystkim życzę zdrowia i żyjcie bez podziałów, nie tylko na trybunie.
Admin.