Kategorie
Premier League

11 Kolejka Premier League

11 kolejka Premier League czytaj weekend na sportowo! A dokładniej to sobota, ponieważ w ciągu paru godzin będą kopać futbolówkę aż na 8 stadionach! 

Nadchodzącą odsłonę angielskiej ekstraklasy zaczynamy już dzisiaj. Jak zapniemy pasy przed telewizorem o godzinie 13:30, to zejdziemy z fotela najbidniej koło 20. Ale pamiętajmy o jeszcze jednej wycieczce do lokum o nazwie nam wszystkim dobrze znanej #mecze1330. Kto ma wiedzieć ten wie, wiadomo. Wskazane jest również zrobić parę wycieczek po zimną pianę do sąsiadki, monopola pod blokiem, ziomala lodówki czy po prostu machnąć rączką w górę, puścić oczko na cwaniaka jak na gościa, który siedzi w temacie przystało… i krótko, zwięźle i tym razem na temat do babeczki za ladą – „to samo będzie”. A kto w nadchodzący weekend kolęduje po stadionach to wielka piona i pozytywne zazdro! Przed nami 11 odsłona romansu, którego w kinie czy z babą na boku… po prostu nie doświadczysz. 

Sobota, godzina 16:00, Emirates Stadium.
Dlaczego Arsenal, skoro meczem otwierającym tę kolejkę jest bardzo ciekawe spotkanie rozgrywane na Dean Court, gdzie miejscowe Wisienki podejmować będą Norweską łajbę z Manchesteru? A no dlatego, że to co się ostatnio dzieje w obozie Kanonierów to trochę cyrk i akcje, które w latach 90’ raczej miejsca by nie miały, a jeżeli… to szybciutko zostałoby wszystko wyjaśnione. I jest to temat gorący i jakbym rzeźbił teksty w jakimś periodyku to pewnie dostałbym awans w postaci poklepania po ramieniu, że odwaliłem kawał dobrej roboty, z dystansem wiadomo. Ale wracamy do ekipy z północnego Londynu. Takie akcje raczej miejsca by nie miały. Począwszy od piłkarzy po trenera. Poprzedni mecz z Crystal Palace pokazał tylko, że na Emirates mają niezły burdel. Prowadzić 2:0 już w 9 minucie spotkania i nie dowieźć wyniku? Z całym szacunkiem do CP bo to naprawdę solidny zespół, z paroma asami, które przez zniszczony rynek finansowy zapewne polecą dalej jak to czasami bywa z ptakami, ale jeżeli chcesz się bić o najwyższe cele, to takie wpadki nie mają prawa mieć miejsca. Owszem był VAR, są zwolennicy tego cacka, które weszło od tego sezonu na Wyspy, są również oponenci – tak ten świat się kręci w każdej kwestii, wiadomo – ale ta gra na VARze się nie opiera, tu trzeba biegać, strzelać, na pier…. Ale do rzeczy. Mr Xhaka. Mr Captain. Przywódca, wodzu, pierwszy front, opaska, która wcześniej… a no to, że AFC nie mają szczęścia do kapitanów drużyny, to raczej wątek na oddzielny artykuł, ale wtrącić chciałem, że ta opaska widziała takie nazwiska w drużynie, że po prostu nie wypada pewnych rzeczy robić. Ja wiem, że czasy takie, a nie inne. Ja wiem, że futbol to biznes co jest przykre, ale patykiem nurtu rzeki nie zatrzymasz. Ja wiem, że dzisiaj wszystko jest ładne i piękne na Instagramach, a później spotykasz się z lachą i kminisz, który badyl ładniejszy, czy ten który trzymasz w ręku, czy ten który przyszedł. I podobnie jest na social mediach piłkarzy, które mamy na wyciągnięcie ręki.

Wszystko tip top, gruba papa w łapie, całują herby itd. Ale czar prysł. Czar prysł, kiedy wspomniany wcześniej Mr Xhaka rzucił opaską pod nogi Aubameyanga. Schodził powoli do szatni, obraził się jak panienka, ale przede wszystkim rzucał fakami w trybuny do ludzi. Ja rozumiem nerwy, bo znamy to doskonale przy ostatnim meczu, który nam nie wchodzi, ale są pewne granice, które w momencie przekroczenia, powodują po prostu, że zaufania nie odbudujesz. Rozumiem również, że w dzisiejszych czasach przywiązanie do barw to biały kruk, ale w tym przypadku jest to brak szacunku do klubu, ale przede wszystkim do kibiców, do ludzi. To oczywiście mój punkt widzenia i jeżeli masz inne zdanie, szanuje i zapraszam do dyskusji jak pod barówą po 5 pianie, ale na pewno jest to zachowanie, które nie spodobało się kibicom na Emirates. Dlaczego o tym piszę? A no dlatego, że po pierwsze primo ciekawi mnie czy Emery huknie jak na trenera przystało i ogarnie sytuację i wystawi Xhakę na capitanie i czy w ogóle go wystawi. Po drugie primo na Emirates przyjeżdża ekipa Wilków, którzy nie są z pierwszej łapanki i w tym roku wygrali np. z Obywatelami na ich podwórku, a jest to wyczyn. A po trzecie primo, ultimo… Bardzo ciekawi mnie jak zareaguje zespół, zespół jako całość, jedność, jako jeden organizm. Czy paradoksalnie potrzebna była taka sytuacja by Arsenal się obudził i okaże się, że ruszą do przodu w widoczny sposób czy dalej będą kopać się po czołach i bramki będą strzelać obrońcy. Czas pokaże. W roli faworyta tego spotkania wychodzi oczywiście ekipa z Londynu, ale Premier League nie takie rzeczy widziała. 

Drugim meczem, na który chciałbym zwrócić uwagę to spotkanie wcześniej wspomnianych The Citizens.

The Citizens, którzy podejmować będą na swoim podwórku Southampton. Póki co City zajmuje drugie miejsce w tabeli, ich bilans bramkowy wynosi 32:9, mają na swoim koncie 22 oczka. 6 punktów straty do lidera robi swoje, ale nie jest to koniec świata. Przyjdzie Boxing Day i myślę, że gdzieś w styczniu zaczniemy zabawę w wizjonerów, czy Hiszpan czy Niemiec sięgnie po michę (oczywiście na obecną chwilę). A może Anglik? Brendan Rodgers ze swoimi Lisami zajmuje przecież 3 miejsce z 20 punktami w kieszeni. I wcale nie zamierza zwalniać, co pokazali w poprzednim meczu. Ale dlaczego o tym piszę akurat teraz? Wspólnym mianownikiem tego równania jest zespół z południa. Chodzi oczywiście o Southampton. Moi drodzy na Etihad przyjeżdżają Święci. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie poprzednia porażka z Lisami, dziewięć do zera. Powtórzę… dziewięć do zera. Czy to już FIFA czy wygrywanie życia… nie wiem, ale na pewno jest to wygranie meczu w stylu, po którym grając na konsoli latają pady i trzeba chować głowy w poduszki. O rekordach, historii, o bramkach pisać nie będę, bo co miało zostać powiedziane i przekazane dalej, już zostało zrobione. Pojawia się inna kwestia. Przed którą tym razem? Bo Święci ewidentnie nie są w niebie i widać to po ostatnich 5 meczach. Na 5 ostatnich, ligowych spotkań zdobyli zaledwie jeden punkt. A może popsują ludziom na całym świecie kupony i wyrwą 3 punkty Obywatelom? Raczej się na to nie zanosi, ale jaki będzie dokładny wynik spotkania dowiemy się w sobotę po południu! Mecz Manchester City – Sounthampton, sobota, godzina 16:00. 

Trzecim meczem, którego każdy, szanujący się football nie może ominąć (z resztą jak wszystkie pozostałe) jest starcie na Goodison Park. Everton na swoim podwórku podejmować będzie Tottenham, który ostatnimi czasy w lidze po prostu zawodzi. Pięć ostatnich meczów Spurs to 4 punkty na 15 możliwych. 11 miejsce w tabeli, 12 oczek po 10 kolejkach, bilans bramkowy to 16 strzelonych oraz 15 straconych bramek. No dupy nie urywa szczerze mówiąc. Co więcej, grę Kogutów naprawdę się ciężko ogląda. Przynajmniej na podwórku krajowym, bo ostatnio wygrali przecież 5:0 z Crveną Zvezdą w LM. Everton? Everton nie jest lepszy bo ostatnie pięć meczów to tylko 3 punkty w kieszeni. 16 miejsce w tabeli, 10 oczek po 10 kolejkach, bilans bramkowy ujemny 10:16, źle to wygląda Jasiu. Ale po zwycięstwie dwie kolejki temu nad West Hamem i naprawdę solidnej grze ekipy The Toffees myślałem osobiście, że coś ruszyło. Bukmacherzy na Wyspach w roli faworyta (minimalna różnica kursów, ale jednak) stawiają na zespół z Londynu. Czy będą BTTSy? Czy tak zwana angielska jajówa, której nie lubimy i wcale tu nie mówię o śniadaniu… zobaczymy już w niedzielę pod wieczór.

Mecz rozpocznie się o godzinie 17:30 i jedyne co mi pozostało, to przy weekendzie walnąć whiskey jak to Pan Probierz mówił i zaprosić na nadchodzącą kolejkę najlepszej ligi na świecie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *