Podczas jednego z tripów po europejskich stadionach, a dokładniej podczas kolędy po Bałkanach (docelowo kierunek Macedonia i wbitka na Philip II Arena, mecz UEFA SUPERCUP Real Madryt – Manchester United 09/08/2017) zahaczyliśmy z brygadą o Bośnie i Hercegowinę. Tak, nie ma przypadku w tym, że akurat dzisiaj wychodzi ten felieton i wieczorem, najprawdopodobniej bliżej dziesiątej przypomnisz sobie o tym, co zaraz przeczytasz. Dlaczego i kogo miałby interesować jakiś most i trip po BIH pod wpływem alkoholu, z pustymi już kiermanami (bo było to na powrocie wiadomo) i tak dalej i tak dalej… Kto był ten wie, że widoki piękne jak uśmiech koleżanek z podstawówki z ostatnich ławek, ale w życiu nie chodzi tylko o widoki.
Mam nadzieję, że nie popełnię faux pas jak nasz selekcjoner przy paru swoich
decyzjach nazywając Stary Most w Mostarze , Starim Mostem, bo tak fachowo chyba
się go nazywa.
To kamienna konstrukcja, która położona jest nad rzeką Neretwą w BIH – naszymi
dzisiejszymi rywalami na murawie. Wyżej wspomniany most został zbudowany w
drugiej połowie XVI wieku. Dlaczego o nim piszę na blogu nawiązując do naszego
dzisiejszego starcia we Wrocławiu? Ponieważ stał się on symbolem. Symbolem
pojednania Wschodu z Zachodem – chrześcijaństwa z islamem oraz katolickich
Chorwatów z prawosławnymi Serbami. Czy dzisiejsze starcie Polski z Bośnią i
Hercegowiną stanie się takim symbolem pojedniania? Oczywiście nie mówię tutaj o
jakiś konfliktach w szatni, tylko o tym jaką piłkę prezentujemy na murawie i o
tym jak kibice reagują na postać Jerzego Brzęczka. Czy dzisiejsze spotkanie
sprawi, że postawimy kropkę nad „i” i pokażemy, że potrafimy pojednać się jako
drużyna i umiemy płynnie przejść ze strefy obronnej do ataku, z wysublimowanymi
podaniami i pewnością Jakuba Modera czy Sebastiana Walukiewicza jak w meczu z
Włochami? A to, że młodzież domaga się gry i pokazuje nam wszystkim jak w to
się właśnie powinno grać, to widać to gołym okiem. Ale do rzeczy…
Nasze październikowe mecze dały nam wszystkim delikatne bodźce, że może być
lepiej niż po wrześniowym meczu z Holandią. Biało-Czerwoni wygrali z Finlandią
5:1, gdzie fenomenalnie zaprezentował się Grosik, tak grał w piłkę, po prostu
oraz zanotowaliśmy bezbramkowy remis z Włochami. I teraz pojawia się pytanie.
Oczywiście punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, a że te nasze są jak w
starych kinach póki co niewygodne, ale z wiarą w lepszą przyszłość jak ogląda
się debiutantów… Czy wygrana 5:1 z Finlandią to powód do tego by dawać sygnał
całemu światu, „słuchajcie wcisnęliśmy piątkę Finom, piątkę rozumiecie???” No
nie. Nie tędy droga. Z całym szacunkiem do przeciwnika, każdego, bez wyjątku,
ale jeżeli chce się bić o te najwyższe cele, jeżeli robi się dookoła siebie
otoczkę kozaka, który idzie środkiem szkolnego korytarza i zamiata lamusów
samym spojrzeniem, to nie można po meczu z Finlandią głosić całemu światu, że
jest forma, że jest gaz, że teraz to jak czołg wjeżdżamy po swoje. No nie, inny
kaliber, po prostu. Po meczu z Włochami? I tutaj pojawiają się dwa typy ludzi.
Pierwsza grupa, która będzie prawić całemu światu „ascoltate gente, sono gli
italiani” czytaj, luuuudzie to Włosi graliśmy z Włochami i druga, której
wiecznie będzie mało. Patrząc poprzez pryzmat przebiegu spotkania? Chyba
krzyczałbym sono gli italiani, bo mimo, że nie wcisnęli nam bramy, tak
kontrolowali to spotkanie i z tego wyszarpanego punktu trzeba się po prostu
cieszyć.
Ale przychodzi kolejny dzień i kolejne starcie na murawie. Polska – Bośnia i
Hercegowina. Nie trzeba być analitykiem sportowym by przed meczem stwierdzić,
że będzie to fizyczne spotkanie. Czy będą sypać się żółte kartki? To już inna
kwestia, w zależności od tego czy sędzia da pograć. Nie będzie to rywal pokroju
Włoch, ale myślę, że Bośniackie korzenie dadzą nam się we znaki i będzie większy
opór niż w starciu z Finlandią. Nic nowego oczywiście, ale mam nadzieję, że
starcie z BIH stanie się symbolem jak most w Mostarze. Pojedna każdą strefę
boiska w naszym zespole bo ten mecz trzeba wygrać, po prostu. Wygrać, ale ze
stylem. Musimy zacząć grać w piłkę. Mając takich piłkarzy z takim CV, musimy
kreować grę. Oczywiście, że najważniejsza jest ta statystyka na samej górze,
czytaj strzelone bramki. Ale jeżeli chcemy pokazać całemu światu, że słuchajcie
to jest Polska, tu się gra w piłkę, to nie można po meczu z Finlandią, której
wcisnęliśmy piątkę, oraz wyszarpanym (to jest bardzo dobre słowo – wyszarpanym)
punkcie z Włochami, wozić się i nie reagować z ławki trenerskiej. Panie
Brzęczek… ma Pan 90 minut na to by przewrócić nam radość z piłki, a o to w tym
chyba chodzi. I oglądaliśmy wszyscy konferencję wczoraj. Skoro zapowiadał Pan
rotację, to po ostatnim meczu Grzegorz Krzychowiak powinien po prostu usiąść na
ławce. Z całym szacunkiem oczywiście do Grzegorza.
Jakim wynikiem zakończy się spotkanie Polska – Bośnia i Hercegowina? Zapraszam
do dyskusji!