Długo zastanawiałem się jak zacząć tekst, tak by nie powielać tego co już zobaczyłeś w prasie, internetach czy w każdym innym medium. Nie oszukujmy się temat Super Ligi jest gorący i wywołuje więcej emocji niż skandal w domu u sąsiadki, gdzie słyszałeś dokładnie każdą łacińską maksymę. Od razu odpowiem sobie sam na pytanie, nie da się. Nie da się nie powielać treści, gdyż wszystko kręci się dookoła pieniędzy i gdzie nie pójdziesz tam wdepniesz w to samo gówno. Na wstępie również zaznaczę, że hasło „AGAINST MODERN FOOTBALL” jest wypisane w sercu trochę dłużej niż trwa wyciek do mediów tworu w postaci Super Ligi. Znacznie lepiej byłoby gdyby wszystko kręciło się dookoła piłki, ale czasy romantyzmu w futbolu minęły, moim zdaniem bezpowrotnie i tutaj nie nawijajmy sobie wzajemnie makaronu na uszy. Futbol, który znasz i poznałeś jako dzieciak, który potrafiłeś definiować marzeniami i dążeniem do celu nie mając nic… nie istnieje. Ile głów tyle opinii, ale tak ten świat się kręci. A razem z nim bitwa, albo już wojna o władze, wpływy i dzielenie sztabek na stole.
Co na pewno rzuca się w oczy? Aktywność i wyrażanie swojego
sprzeciwu klubów, które nie wąchają topki na swoich podwórkach, bunt o ile
można to nazwać buntem piłkarzy Leeds, którzy przed wczorajszym starciem z
Liverpoolem wyszli w wymownych koszulkach, mobilizacja środowiska piłkarskiego,
ale również niesamowita aktywność dziennikarzy – nic dziwnego, dzieje się,
trzeba nadawać.
Przeczytałem naprawdę sporo komentarzy, najczęściej osób totalnie nie
związanych z futbolem czy dziennikarstwem, jeżeli chodzi o ten cały cyrk, na
który mówią Super Liga. Przeczytałem również wywiad prezesa Realu Madryt, który
wielokrotnie podkreślał, że „sytuacja jest dramatyczna”. Przeczytałem również o
tym, że Super Liga ma uratować futbol – czytaj, gorszej bzdury nie czytałem.
Ale już do brzegu, bo z powtórzeniami trzeba mieć wyczucie smaku… przeczytałem
chyba wszystko i tutaj drogi Zipie musisz mi uwierzyć na słowo, bo nic innego
nie zostało.
Wniosków jest multum jak i zdań wyrażonych na ten temat (Pozdro Adi, wymiana
poglądów zawsze i wszędzie przez parking po Messenger, a w dawnych lepszych
czasach – barówę). Ale chciałbym by UEFA tak samo szybko reagowała np. na
sytuację podczas budowy stadionów w Katarze, jak reaguje na Super Ligę.
Marzenie ściętej głowy.
To, że UEFA to zielony stoliczek, interesy, interesiki i kwoty w kanapce, których
najprawdopodobniej nigdy nie widziałeś na żywo (ale zobaczysz, zobaczysz?)
to wiadomo nie od dziś i jest to z punktu widzenia kibica zakochanego w
futbolu, po prostu w futbolu, dyscyplinie sportu… przykre. Ale kijem Wisły nie
zawrócisz, więc tutaj postawiłbym kropkę i przeszedł dalej. Kropka.
UEFA siedzi przy stole i rozdaje karty. Interesuje ich wszystkich tylko grube
papsko i jak to papsko im ucieka to reagują.
W tym momencie UEFA odwraca kota ogonem. Moim zdaniem wpadli trochę we
własne sidła. Zniszczyli europejski futbol, następnie zobaczyli, że grube ryby
wyszły z założenia, że „jak dymać to my a nie nas”, tworzymy sobie swoją ligę,
więc UEFA co robi? Gra romantyków futbolu, staje szeroko jak koledzy na bramce
jak lokale były otwarte, ręce założone na siebie i broni zasad piłki, których
rzadko kiedy sama respektowała. Cyrk. To co się dzieje na naszych oczach to
hipokryzja level hard.
Super Liga to sztuczny twór kierowany przez pazerniaków, którzy tworzą swój
biznes i nie chcą dać się dalej kiwać UEFIE. Ok, szanuje, masz siano i pozycję
próbujesz coś ugrać. Jak w pokerze. Ale jeżeli to co robisz ma się opłacać
tylko najbogatszym, eliminując x ludzi, marek, sportowców, burząc x historii
wypracowywanych przez dekady, a nawet stulecia, tylko po to by jeden z drugim
zakompleksieńcem się jeszcze bardziej nachapali, no to sorry winnetou ale to
nie do mnie tak, do mnie nie. Oglądanie
czegoś takiego nie sprawiałoby mi przyjemności.
Od jakiegoś czasu największe kluby na świecie zmagają się z problemami
finansowymi. Wielkimi problemami finansowymi. Barcelona, Juventus, Tottenham,
Real Madryt i tak można wymieniać i wymieniać. Horrendalne wypłaty dla
zawodników, modernizacja stadionów, budowanie stadionów (Spurs niedawno
wybudowali piękny obiekt, kibiców nie ma na trybunach tak tylko zaznaczę)
ściąganie piłkarzy za kwoty z kosmosu, prowizje dla agentów… No sara nie leci z
nieba. Pieniądze nie leżą na ziemi, skądś trzeba na to wszystko wziąć sos.
Tylko skąd jak zjada Cię kredyt za kredytem, przyszła pandemia, ale Ty dalej
wozisz się jak chłopcy z kompleksami po centrum w skórze i komórze za pieniądze
jareckich, waląc puce, że za swoje. Oczywiście nikomu do portfela się nie
zagląda, ale tak to się kręci, na tygodniówki rzędu 350 tysięcy funtów, czy
piłkarzy po 100 baniek euro trzeba jakoś wykręcić.
I przychodzą jareccy Super Ligi, którzy co robią? Podzielą się sianem, po
prostu. Sześć klubów na start dostanie po 350 baniek euro na infrastrukturę,
reszta dostanie po 100 baniek, ale to cały czas jest ruchome dlatego prosiłbym
nie ciągnąć za słówka jeżeli pójdzie tu jakieś faux pas, więc po prostu
uproszczę to tak by nie operować kwotami – Super Liga da super kabze tym,
którzy i tak są bogaci, no bo jak możesz nie mieć pieniędzy skoro ściągasz
gościa bijąc rekord transferowy dżast lajk det? Do tego dochodzi sara za
reklamy, transmisje, rynek azjatycki to połknie. Easy.
Super Liga tym samym zabije krajowy futbol. Chociaż sama w sobie uważa, że to
będzie hicior. Będą hity. Cały czas te same zespoły będą grały między sobą, no
przecież to jest hit nie, TOP jak to teraz się modnie mówi w internetach TOP.
Chyba STOP. Dla mnie hitem sezonu jest mielony z buraczkami, ale jakbym jadł
miesiąc w miesiąc to samo to hitem byłaby mielonka na kromce chleba, a nie
ciągłe mielenie tego samego. Z dystansem oczywiście, wiem że potraficie sobie
Zip skład zwizualizować o co mi chodzi. Bazując na angielskim podwórku. Kluby
jak np. Everton, Leicester, West Ham, no nie powąchają, bo co bo śmierdzącym
rybom nie będzie się to opłacać? Piłka nożna dla wszystkich, bez wyjątku.
Oczywiście wiele szczegółów pominąłem jak np. wątek
finansowania przez bank inwestycyjny JP Morgan i amerykański sen, który chyba
się spełni. Przez kluby, które odrzuciły „zaproszenie” do Super Ligi, po kluby,
które stały się wizerunkowym filarem finansowego fair play (hipokryzja), bo Ty
to wiesz. Jeżeli dotrwałeś do tego miejsca w tekście to wiesz dlaczego kibice
na całym świecie pokazują środkowe palce już nie tylko w stronę UEFY.
Jeżeli projekt Super Liga dojdzie do skutku, to moim zdaniem, podkreślam to
tylko i wyłącznie mój punkt widzenia, nie przetrwa długo. Począwszy od buntu i
mocnych słów ze strony wielu osób ze znanymi nazwiskami ze środowiska
piłkarskiego, po powrót do korzeni i postawienie przed zawodnikami jednego –
marzeń. Nie mówię o romantycznym futbolu z dzieciństwa. Bo tak jak napisałem na
wstępnie, nie ma go, pieniądze go zabiły, futbol to biznes, maszynka do
robienia pieniędzy. Ale marzeń sportowców, bicie rekordów, bycie kręgosłupem
drużyny i wspinanie się coraz wyżej. Pieniądz rządzi światem, ale pewnych
aspektów nie zatuszujesz, nie przykitrasz mamoną. Jak gdziekolwiek zobaczycie
komentarze, że Super Liga to rozgrywki, które mają na celu uratować futbol, to
nie wiem, nie chcę mówić jak macie żyć Zip skład, ale szerokim łukiem jak
Kajetanowicz, olać, bo to gierka, która ma uratować sos, a nie najpiękniejszy
sport na świecie – piłkę nożną.
Wiem, że znajdą się osoby, które uważają że ten nowy format rozgrywek to super
pomysł, ale ja tego nie łykam. Nie uwierzę w PRowe sztuczki sprzedania tego
projektu. Tu chodzi tylko i wyłącznie o pieniądze. Super Liga wisiała nad
futbolem już od jakiegoś czasu. Znany ekonomista Arsene Wenger wspominał już o
finansowaniu zawodów i chorych płacach dekadę temu… Teraz powstał projekt
dwunastu drużyn, który budzi mieszane uczucia, jest wyssany z jakiejkolwiek
etyki i rywalizacji sportowej, nabity na siano, który kreuje się bohatera
ratującego świat. Świat w znaczeniu futbolu. Tylko tego bohatera większość nie
chce, prócz założycieli.
Jak zaczynała się pandemia, człowiek odizolował się od człowieka, patrząc
stricte sportowo dla kibiców trybuny zostały zamknięte – pomyślałem… kurde jak
to wróci to ze zdwojoną siłą. Naprawdę Jak wróci futbol to zaliczę każdą
barówkę przy stadionie, a podczas meczu wyłączę telefon, osram te instagramy,
zamelduje się tylko dla Brygady (wiadomo taka branża trzeba nadawać, ale
minimalnie, robota po robocie i oddanie się emocjom) i będę chłonąć każdą
sekundę spotkania. No nie, nie w takim wydaniu. Być może jest to uwarunkowane
tym, że pamiętam nazwiska, które całowały jeden herb przez całe życie po
strzeleniu bramki, nie wiem… ale w tym całym burdelu szkoda mi po prostu tych,
którzy nie mają siana i nie mają siły przebicia. A chcieliby grać w piłkę. Po
prostu. W piłkę.